Speszona niewinność
Kryjesz się
za wstydliwymi
zasłonami powiek
szkarłatne płomyki świeć
werniksują drążące usta
speszona niewinność
schowała się
pod puchową kołdrą nocy
toczy batalię
z pokuszą
stary zegar zwolnił bieg
daje czas na rozwagę
wścibska cisza
podsłuchuje szepty
roznosi je bezwstydnie
po alkierzu
północ uraczyła
kochanków
nalewką spełnienia
W galerii życia
Jesienny wiatr
uchylił drzwi
mahoniowej szafy pamięci
wymiótł z niej zdarzenia
nasiąknięte naftaliną lat
potrząsnął konarami życia
uwolnił wspomnienia
ścielące się złotolistnym kilimem
wzdłuż alei przemijania
idąc szeleszczącym duktem
wypatruję miraży
ostatnich świadków zdarzeń
powleczonych patyną lat
było ich wiele
jedne piękniejsze od innych…
spotkał je wspólny los
trafiły na zaplecze
galerii życia
Letni zmierzch
odebrał łąkom resztki barw
ramiona drzew otulił
szarym welonem
płomień księżycowego kaganka
posrebrzył toń stawu
ukazując strzeliste
szable tataraku
pełniącego nocną wachtę
spłoszona cyranka
ostrzem skrzydeł
obudziła przygarbioną ciszę
drzemiącą na grobli
- - -
Moja ziemia
Uczepiony grzywy wiatru
przemierzam ugory ziemi
niegdyś brzemiennej
obfitością chleba
dziś jałowej
opuszczonej przez ludzi i zwierzęta
Pokurczone z żalu zagony
karmią jedynie bodaki
najeżone kolcami pychy
Stary trakt
arteria chłopskiej mitręgi
przykryty pledem trawy
odszedł na niechciany spoczynek
Tylko przydrożna lipa
racząc pustą przestrzeń
słodką wonią kwiecia
nie pozwala zapomnieć
o zaślubinach ludzi z przyrodą
- - -
(***)
Wiosenne słońce
czułymi promieniami
pieści resztki zmrożonych bruzd
Spływająca radliną woda
obmywa łono gleby
przed porodem
Tylko patrzeć
zielonych pól
obsianych chłopską ręką
Skowronek pieśń roznosi radosną
o cudzie poczętego chleba
Zamyślenia...
Samotnym
dłużą się godziny
boleśnie oplatają szyję
jakby chciały zdławić
resztki nadziei
Nikt nie puka
do postarzałych drzwi
zardzewiały klucz
od dawna
nie odmyka zamka
Odświętna zastawa
żałosna za pożółkłą szybą
mahoniowego kredensu
na próżno wypatruje gości
- - -
Raj utracony
Zabrałaś mnie
do raju...
dałaś klucz
do drzwi
na drugim piętrze
Nie kusiłaś
jabłkiem
podzieliłaś się
pustym miejscem
przy stole
półkami
w szafie
Ofiarowałaś
bezkres alkowy
po to żeby...
jednej nocy
zburzyć
mury Edenu
zbudowane
z pustych cegieł
- - -
W wiśniowym sadzie
Zakrył oczy
wiśniowy sad
na widok
bieli ciał
splecionych ramionami
dzikiego wina
Obnażona prawda
pulsująca rytmem
pomnażania życia
zgorszyła
bogobojną gruszę
Miłość triumfowała
drżeniem
porzeczkowych paciorków
- - -
Zajrzało do alkowy
wścibskie słońce
Pierwszym promieniem
uchyliło okiennicę
by obudzić
zauroczonych
kochanków
Zawstydzone widokiem
skryło się
za ramę lustra
świadka
nocnych uniesień
Spłoszony półmrok
chyłkiem udał się
na spoczynek
- - -
Jabłoń
Rozłożysta jabłoń
brzemienna kwieciem
podsyca namiętność
Pod jej pachnącym
baldachimem
para kochanków
uległa narkotykowi rozkoszy
Zazdrosny wiatr
złośliwie potrząsa gałęziami
rozgorzałe ciała
pokrywa
kołdrą płatków
Świerszcz nastroił skrzypce
żeby na finał
zagrać
uroczysty koncert
ars amandi
- Autor
- Publikacje
- Krople Życia
- Zatrzymane Wahadło
- Zagubieni w czasie
- Na krawędzi dnia
- Stamtąd się nie wraca
- Bramy czasu
- Bukiet chabrów
- Z kufra pamięci
- W galerii uczuć
- Proza
- Monodramy
- Poezja
- Sklepik
- Galeria
- Fotografia
- Akwarelowy Lubań
- Sacrum Profanum
- Ławka
- Schody
- Tajemn.Bukowej Góry
- Grafika
- Grafika komputerowa
- Prasa
- Kontakt
- Ostatnia Publikacja
Wizyty: 186983