
Stamtąd się nie wraca
…to kolejna, piąta już pozycja wydawnicza Kazimierza Kiljana. Tym razem jest to powieść o wielowymiarowym charakterze, nacechowana przejrzystą konstrukcją, co bardzo ułatwia podążanie za losami i przeżyciami bohatera powieści.
Jest to, mówiąc najkrócej, książka o najpiękniejszym z uczuć - o głębokiej miłości dwojga ludzi.
Fabuła książki rozgrywa się jakby na dwóch płaszczyznach. Pierwszą stanowi przestrzeń publiczna współczesnego Dolnego Śląska. Mamy tu fotografię regionu z jego dynamicznymi przemianami, ale i nierozwiązanymi problemami społecznymi, które główny bohater – reporter jednej z gazet, próbuje dotknąć, opisać i zdiagnozować, oczywiście po to, aby coś w tych patologiach zmienić. Druga warstwa książki, retrospektywna, jest wyidealizowanym obrazem przeszłości, okresu dzieciństwa, młodości i pierwszych porywów serca. Te treści utworu powinny być bardzo odkrywcze poznawczo dla ludzi młodych, którzy dostają bardzo sugestywny opis tego, jak jeszcze całkiem niedawno, kiedy nie panoszyła się telewizja czy tak jak dzisiaj internet, wyglądały lata szczenięce choćby ich rodziców. Należy sądzić, że do tych przekazów z wielkim sentymentem odniosą się również dojrzali czytelnicy, ponieważ odnajdą w nich siebie i swoje znane niejako z autopsji jakże ciepłe wspomnienia...
Tyle uwagi poświęciliśmy tym dwóm perspektywom tylko dlatego, że są one względem siebie – mówiąc współczesnym językiem – kompatybilne, wzajemnie się uzupełniają, a ponadto dopełniają charakterystyki bohatera książki, tłumaczą motywy jego działania, no i stanowią zasadnicze tło dla toczącej się akcji, która rozwija się w sposób bardzo zagadkowy. Rozpoczyna się jak u Hitchcocka – małym trzęsieniem ziemi. Autor stawia czytelnika już na wstępie przed nie lada wyzwaniem, któremu bardzo długo, praktycznie do ostatnich kart książki, nie będzie w stanie sprostać. Bo cóż tu mamy. Tak jak bohater powieści nie będziemy wiedzieli, czy to co go spotyka to fakty realne, imaginacja wyobraźni, jakaś dochodząca do głosu w jego podświadomości Freudowska fobia w postaci typowego natręctwa myśli, czy w końcu… symptom świata pozazmysłowego, irracjonalnego. Żeby dowiedzieć się jak jest z tym naprawdę, trzeba sobie już samemu doczytać.
Książka frapuje, pobudza wspomnienia, skłania do refleksji i… pozwala miło spędzić czas.